Mam do dyspozycji dom z ogrodem w Rudzie Śląskiej:-) 13.04.2021
Witajcie, nazywam się Yogi. Jestem małym, młodziutki łapiącym się jeszcze na miano szczeniaczkiem. Niestety musiałem wiele już przeżyć choć w tym wypadku schronisko to najmniej przykre doświadczenie. Jak się okazuje to też można być wesołym z poczuciem bezpieczeństwa psem. Mówię to ja, Yogi. A co mówi Yogi to tak jest! 21 marca 2021 roku zostałem przyprowadzony przez pewnego pana, który sprawował nade mną opiekę. Po tym jak mojego właściciela zabrano do więzienia. Niestety i ja i mój dotychczasowy opiekun nie zdawaliśmy sobie sprawy, że będzie to więcej niż kilka dni. A ja bez szczepień, bez opiekuna, który poczuwałby się do obowiązków, które spoczywają na właścicielu. Może i lepiej na tym oboje wyszliśmy. Pierwsze dni muszę się zwierzyć nie należały do najprzyjemniejszych. Jedzonko zjadłem, siedziałem na kocyku i co jakiś czas obserwowałem drzwi, które się uchylały wystawały zza nich ludzkie głowy jakoś dziwnie uśmiechnięte, wydające z siebie wesołe odgłosy i zamykały. A ja tylko siedziałem znieruchomiały i patrzyłem. W skrycie powiem, że bałem się tych głów, no dzisiaj już wiem, że nie było się czego bać. Ale zrozumcie szczeniaka, zamkniętego w jakimś pomieszczeniu z odwiedzinami jakiś wystających głów. No każdy by się bał. Ale do rzeczy, później ubrano mnie w szelki (też ich się bałem), otrzymałem imię, które nawet mi się podoba. Później to gorsze odwiedziła mnie pani doktor (co do niej miałem dobre przeczucie, żeby się bać) bo to nie było miłe spotkanie. Ale byłem dzielnym pacjentem. I tym sposobem posiadam aktualne szczepienie, odrobaczenie. Jedynie coś wspominali, że jeśli nie będę chorował to kolejny raz panią doktor zobaczę przy kastracji. No właśnie i tu mnie zastanawia, co to jest kastracja... mam nadzieję, że nie boli.