Zamieszkałem w mieszkaniu na terenie Zabrza z moją nową wspaniałą rodziną i mam siostrę Zuzię, która bardzo mi się podoba :) Trzymajcie kciuki ! 26.03.2019
Dzień dobry, mam na imię Hogar i jestem kilkuletnim pieskiem w typie shih-tzu. Do schroniska trafiłem 29 października 2018 roku z ul. Bytomskiej, przyprowadził mnie Pan, który powiedział Paniom, które tam pracują, że znalazł mnie przywiązanego do drzewa. Sam nie wiem jak naprawdę było, bo jedyne co pamiętam to ogromy strach, takie też były pierwsze moje dni spędzone w tym miejscu :-( Nie chciałem jeść, trząsłem się, unikałem kontaktu, za żadne skarby nie chciałem wyjść na dwór, a kiedy wychodziłem to chciałam wracać jak najszybciej, a już o załatwieniu swoich potrzeb nie wspomnę. Opiekunki jednak nie dawały za wygraną, nadal mnie odwiedzały i zachęcały do wychodzenia, najpierw więcej czasu na dworze spędzałem na rękach niż na ziemi, ale potem coraz częściej spacerowałem. Miałem też dużo szczęścia, bo zabrały mnie od tych wszystkich strasznych i szczekających psów, mogłem w końcu zmrużyć oczy, odpocząć, a nawet zacząć jeść, kiedy nikt na mnie nie patrzał. Najwięcej czasu poświeciła mi jedna z Pań, która zapewne zechce też trochę o mnie napisać, oficjalnie mówi, że pracuje ze mną, ale dobrze wiem, że tak na prawdę to mnie kocha i to z wzajemnością ;-)
Szukam domu spokojnego, z daleka od gwaru i ruchliwych ulic, ponieważ mam jeszcze wiele lęków. Potrafię ładnie chodzić na smyczy, coraz częściej wyprzedzam nawet człowieka z którym idę, ale zwykle wolę w razie niebezpieczeństwa podążać za nim. Inne psy też nie są już mi straszne, pod warunkiem, że są spokojne i przyjaźnie nastawione, najlepiej też, żeby nie szczekały i były mojego wzrosty, ewentualnie ciut wyższe. Od kiedy poczułem się tu lepiej zacząłem też robić na dworze siku i kupkę, a w moim pokoiku utrzymuję czystość, jedyne co to czasem robię małe przemeblowania, kiedy kocyk leży nie tam gdzie trzeba, albo znajdę jakąś rzecz, która moim zdaniem już nikomu się nie przyda. Czasem bawię się ze szczeniakiem Fizią, lubię jeść kocie przysmaki, bo są miękkie i bardziej przystępne dla moich ząbków. Może nie jestem okazem zdrowia, ponieważ miałem już zabieg polegający na rozszerzeniu skrzydełek nosowych, dzięki czemu lepiej mi się oddycha, natomiast Pani okulistka nie wyklucza, że kiedyś też będę musiał mieć jakiś zabieg oczek, ale póki co ważna jest dobra opieka oraz kropienie ich w razie potrzeby, przyznam, że nie przepadam za tym. Ostatnio nawet byłem u fryzjera, zniosłem to bardzo dzielnie, chociaż wycięto mi górę futra, to jak widać wciąż mam go sporo.
Zostałem już zaszczepiony, odrobaczony, zaczipowany i wykastrowany, czyli właściwe jestem gotowy do adopcji. Jednak najlepiej rozmawiać na ten temat z moją przybraną mamą, która najlepiej zna moje potrzeby i podpowie też jak należy ze mną postępować, żebym był szczęśliwy :-)