Teraz już jej życie będzie bez lęku, bólu. Tunia ma kochający domek, którego tak jej brakowało. Zamieszkała w Krakowie :-) Bardzo dziękujemy za miłość i domek dla naszej podopiecznej :-) 10.01.2019r.
Witam wszystkich, zapewne Państwo słyszeliście historię o suni, która była przetrzymywana przez swojego właściciela w ciemnej, zimnej piwnicy. Wychudzona do takiego stopnia, że widoczne były wszystkie kosteczki na ciele, zanik mięśni, który spowodował dysfunkcję w poruszaniu się. Przerośnięte pazury a na dodatek całkowity brak okrywy włosowej. Bezradność i zupełny brak najmniejszej nadziei, że przyjdzie taki dzień... Dzień, który pozwoli mi normalnie, godnie żyć. Z dala od tego koszmaru i bezlitosnego oprawcy, który zgotował mi takie życie. W chwilach kiedy zimny wiatr wydobywający się ze szczelin "drzwi" przechodzi przez moje gołe ciało, w zwątpieniu pojawiało się zapytanie czy nie lepiej, by moje oczka już się nie otworzyły...
28 października 2018 roku do schroniska dotarło zgłoszenie. Przy ul. Knurowskiej znajduje się pies w bardzo złym stanie. Tak też było. Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Nie potrafiłam w to uwierzyć... Co prawda nie od razu było miło, bo zostałam zawieziona do Centrum Weterynaryjnego, a tam w pierwszej kolejności wykonano mi masę badań. Natomiast już później kojarzy mi się tylko lepiej. Jedzonko, ciepłe, miękkie posłanko, dostałam nawet ubranko i to nie jedno. Za które bardzo wszystkim dziękuję, bo wiem, jak dużo ludzi wspiera mnie, by niczego mi już nie zabrakło. To cudowne! A chyba mogę się już co nieco pochwalić, otóż jak tylko mój stan zdrowia na to pozwoli, opuszczając klinikę powędruję już do mojej nowej rodziny w Krakowie. Tyle szczęścia naraz? To musi być cud! Dziękuję Wam wszystkim, bez Was do tego cudu by nie doszło! Dziękuję za każdą pomoc, ciepłą myśl, darowiznę, prezenty. Za nowe, piękne życie! Pozdrawiam, Tunia :)