Zamieszkałem w Bytomiu :-) 19.12.2017
Dzień dobry, mam na imię Buwi. Jestem mały, szorstkowłosy i młody. 29 września 2017 roku zostałem przywieziony z interwencji z ul. Kościuszki, wraz z jeszcze jednym pieskiem byliśmy przywiązani przy przejeździe kolejowym. Sunia z którą żyłem w naszym poprzednim domu ze stresu przegryzła smycz, ale nie uciekła, pozostała przy mnie. Nie uciekła kiedy przyjechał samochód schroniska. Grzecznie razem ze mną na smyczy wskoczyła do auta. Myślę, że nie jeden człowiek na naszym miejscu by uciekł nie patrząc na drugiego. To przykre . Pracownik przypomniał sobie, że tego samego dnia do schroniska zadzwoniła pewna pani, mieszkająca w rejonie Mikulczyc. Chciała oddać właśnie 2 pieski, powodem oddania był plan wyjazdu za granicę. Po chwili telefon przejęła Pani kierownik schroniska, lecz właścicielka się rozłączyła. Jestem ostrożny i zdystansowany, nie ufam zbyt szybko. Początkowo obszczekuję wszystko i wszystkich w celu odstraszenia potencjalnego zagrożenia. W obecnej sytuacji wszystko dla mnie jest potencjalnym zagrożeniem. Nasza właścicielka nie jest nawet świadoma na jaki stres i niebezpieczeństwo nas naraziła. Biegam wszędzie za moją siostrą. Jesteśmy bardzo zżyci, mieszkaliśmy razem. Czuję się w obowiązku ją bronić, może dlatego wydaję się być bardziej nerwowy i niepewny. Może czas spowoduje zmiany, trochę czasu pewnie tutaj spędzę. Mam jednak ogromną nadzieję, że uda nam się z Brendą zamieszkać znowu razem w domu z kochającą nas na zawsze rodziną. Dogaduję się z innymi psami, potrafię chodzić na smyczy. Potrzebuję troszkę czasu żeby zaufać. Jeśli dasz nam szansę, będziemy Ci dozgonnie za nia dziękować, a my zaoferujemy naszą miłość i psią wierność. Do adopcji będę gotowy po zabiegu kastracji.