W końcu zamieszkał ze swoją wymarzoną rodzinką w domku z ogrodem w Gliwicach :-) 04.02.2018
Nazywam się Rozzli, jestem średniej wielkości, młodą sunią. Odebrano mnie 26 kwietnia 2016 roku z ul. Nowy Dwór, gdzie tak naprawdę żyłam przywiązana do "budy", no można ją tak nazwać, choć ani trochę jej nie przypominała. Wokół mojej "budy" była ruina i składowisko różnych przedziwnych rzeczy. Pewnie teraz Państwo sobie myślicie jak mogłam tam żyć.. Otóż jak wiecie nie jesteśmy do końca stworzeni by radzić sobie zupełnie na własną rękę. Więc jeśli już mnie jakiś człowiek umieścił w tak obskurnym miejscu to czy tego chciałam,czy nie , sama nie potrafiłam się uwolnić. Czy było mi przykro, że ktoś mi takie coś zrobił? Oczywiście, ale nie tracę nadziei, bo świat pełen jest złych, ale dobrych ludzi. Skoro trafiłam już na tego złego, to teraz powinnam trafić na dobrego. Na niego właśnie czekam.Mam troszkę specyficzne zachowanie, często reaguję nie tak jak inne psiaki. Nie miałam nikogo kto by mnie nauczył podstaw, jak żyć. Choćby tego, że nie trzeba się bać i miotać u weterynarza na szczepieniu, albo idąc na spacer wąchać każdy fragment trawy, bo przecież następnego dnia pójdziemy przez ten sam odcinek na spacer. W życiu nie widziałam tyle psów na oczy. Ludzi też nie. Tutaj dostaje codziennie jedzenie, no nie dowierzałam.. I widzę budy te prawdziwe dlatego wiem, że moja wcześniejsza nawet jej nie przypomina. Przykre to wszystko.. Wiem. Ale wierzę, że mój los się odmieni. Już jest lepiej, a będzie świetnie.
https://goo.gl/photos/FwLBjFKvVPFdEZAs7
Dobry wieczór,
Rozzlie pozdrawia po prawie dwóch miesiącach życia z nami :)
Jest naprawdę słodka. Ujmująca bardzo. Słucha, jest uważna, łagodna i bardzo skromna, rozluźniła się i przychodzi sama upominać się o głaskanie. Jest bardzo wrażliwa i delikatna, czuje się odpowiedzialna za rozsądzanie sporów - dokładnie tak, jak Pani nam o Niej opowiadała.
Jest niesamowitą domatorką. Właściwie najbardziej kocha swoją przestrzeń w kuchni, kiedy było zimno trzeba było ją prosić, żeby wyszła na spacer a i tak nie zawsze wyszła :) Ze spaceru z największą radością natychmiast biegnie na swoje posłanie przy dużym oknie kuchennym, stamtąd ma widok na całe otoczenie, może obszczekać przechodzących za ogrodzeniem i powygrzewać się w słońcu przez szybę :) Jest bardzo mało wymagająca i nie chce więcej. Kocha swoją poduszkę, duże posłanie stoi puste. Czekamy na wiosnę i wycieczki w góry, może je polubi. Tymczasem przy okazji biegania w ogródku obszczekuje wszystkich przechodzących, po czym szybko skrobie do domu.
Z dużym kotem bardzo dobrze się dogaduje, śpią razem. Na zdjęciu widać, jak to było na początku, czekała skwaszona, żeby sobie w końcu poszedł. Teraz już się przywyczaili do dzielenia posłania. On jest szefem, więc czasem spycha ją na kożuszek z jej posłania, ale tylko chwilowo. Ona z kolei wyrzuca go kiedy ma swoją kostkę do gryzienia i jej pilnuje. Wtedy robi się odważna i Maniek nie ma wstępu na posłanie. Przy drzwiach wszystkich wchodzących witają razem. Wyraźnie bardzo nie lubi nieznanych mężczyzn.
Z drugim kotem unikają się wzajemnie. Czasem go pogoni, czasem sama się chowa, mało się widzą, bo kotka chodzi tak, żeby Rozzlie nie spotkać.
Jedyna rzecz, której fajnie byłoby gdyby się nauczyła to chodzenie po schodach. Mogłaby pomieszkiwać u dzieci, tymczasem kiedy jesteśmy na górze ona skomli, żeby zejść, ale nie wchodzi ani nie chce być wnoszona. Schody ją przerażają.
Bardzo dziękujemy jeszcze raz za szczerą rozmowę i uważność w momencie wyboru. Dzięki temu na tę chwilę życie płynie spokojnie i zwierzętom, i nam :)
Pozdrawiamy serdecznie
Ola Sałamacha z rodziną i zwierzętami
09.04.2018