Udało sie ;))) mam własny domek ;))
19.07.2013
Hultaj to staruszek w typie jamnika, który trafił do nas 15 lipca 2013 roku z ul.Poniatowskiego, jego ukochany właściciel trafił do hospicjum, a nikt z rodziny nie chciał nim się zająć :-( Hultaj w schronisku czuje się fatalnie, jest wystraszony i nie potrafi się odnaleźć :-( Jest miłym i łagodnym psiakiem, uwielbia ludzi i nie ma nic przeciwko innym psiakom. Na spacerach chodzi ładnie na smyczy i w czasie upalnych dni lubi brodzić w każdej napotkanej po drodze wodzie ;) Pilnie szukamy dla niego domku, w który będzie mógł spędzić spokojną jesień życia.
https://picasaweb.google.com/114650921578160203091/Hultaj8569
Witam! Ponad tydzień temu obchodziliśmy z Hultajem /Kajtkiem naszą pierwszą wspólną rocznicę po zaadoptowaniu z Psitula. Informujemy, że Kajtuś ma się dobrze, nic mu nie dolega i weta odwiedzamy głównie z okazji szczepień. Nieco się przez ten rok zaokrąglił, bo jest wielkim łakomczuchem (w krótkim czasie przytył 2 kilo, ale więcej już nie, bo pilnujemy tego). Nadal jest bardzo łagodny i psitulaśny - oboje bardzo się cieszymy, że los nas zetknął. Wierzymy, że przed nami jeszcze wiele wspólnych lat J. Wysyłamy kilka najnowszych fotek w załącznikach. Korzystamy też z okazji, by podziękować Psitulowi, że nas spiknął. Robicie wspaniałe rzeczy, a schronisko wygląda naprawdę pięknie na spacerze wirtualnym (doskonały pomysł!)
Pozdrawiamy serdecznie – Ewa i Kajtek (Hultaj)
29.07.2014
Witam!
Mija dziś tydzień, odkąd jamnikowaty czarnulek Hultaj (aktualnie Kajtek, bo nie dałam rady wołać tak na tego grzecznego i kochanego pieska, zresztą i tak nie bardzo reagował na to imię) trafił do Siemianowic. Bez problemów i natychmiast zadomowił się w nowym mieszkaniu. Jest bardzo pogodny i „przytulaśny”, grzecznie zniósł kąpiel i czyszczenie uszu, trochę gorzej obcinanie pazurków (ale zero agresji, po prostu ucieka), więc obcinamy „na raty”. Jest bardzo przyjazny wobec wszystkich: ludzi i psów. Moja rodzina, którą odwiedziliśmy po dwóch dniach, od razu go pokochała, nawet mama, która psów nieco się boi (trauma z dzieciństwa) i dotąd akceptowała tylko rodzinne jamniki: mojego byłego Tobika i Kropkę mojej szwagierki. Kajtek ją jednak „wziął szturmem”, bo od razu wskoczył obok niej na tapczan i położył się ufnie przytulony. A jeszcze jak podał łapę i pokazał, jak umie prosić (widać nauczył go tego poprzedni właściciel), to już wszyscy byli oczarowani! Kiedy zostawiłam go z rodzicami na dwie godziny, wciąż chodził pod drzwi i czekał na mnie, więc wyraźnie już wie, kto jest jego nową panią.Bardziej od swojego legowiska polubił mój tapczan, gdzie lubi zakopywać się w pościeli, no i oczywiście śpimy razem (Kajtek w nogach albo przytulony do pleców :). Mnie to nie przeszkadza (inaczej bym mu nie pozwoliła), wręcz przeciwnie, bo mój poprzedni jamniorek też tak ze mną sypiał (po prostu częściej zmieniamy pościel).Są pewne problemy z zostawianiem psa samego w domu, bo szczeka (na razie został tylko godzinę sam), no i gdy zostaje z kimś innym to „popłakuje” i tęskni, ale to początki i musi sam się poczuć w pełni bezpiecznie. Zresztą sąsiedzi (pytałam) nic nie zauważyli. Na szczęście przez przynajmniej najbliższy miesiąc będziemy prawie cały czas razem, bo jeszcze nie pracuję, no i wszędzie zabieram go ze sobą.Kajtek lubi długie spacery, choć z racji wieku raczej tupta (ale dzielnie!) niż biega, więc chodzimy sobie, korzystając z pięknej pogody i spokojnie można go spuścić ze smyczy (z dala od ludzi i psów), bo trzyma się pani. Jest też strasznym łasuchem, ale z drugiej strony nie jest natrętny, grzecznie czeka na swoja kolej (choć w pierwszym dniu zdarzyło się, że gdy wyszłam do kuchni, ukradł ze stolika woreczek z psimi ciasteczkami, a nazajutrz w podobnych okolicznościach porwał mi kanapkę, z której zjadł „górę” – pracujemy nad tym). Nie wiem, co jadł wcześniej, ale za suchą karmą nie przepada (wyjątek: pierwszy dzień, gdy wmłócił dwie miski), w rezultacie ma problemy żołądkowe (jeden dzień wymioty, trzy dni biegunki – trochę moja wina, bo mu w pierwszym dniu pobłażałam + wspomniane kradzieże), ale już się poprawiło, więc obejdzie się na razie bez wizyty u weterynarza. Poza tym jednak jest w bardzo dobrej formie: sierść mu lśni po kąpieli, ogon się majta i Kajtuś wygląda na zadowolonego psa.Nie bardzo się lubi fotografować (podziwiam ludzi, którzy zrobili mu tak wyraźne fotki na schroniskową stronę), na ogół ucieka i bardzo się wierci, co daje taki efekt.
To by było tyle na początek. Dziękujemy „psitulnemu” schronisku w Zabrzu oraz jego przemiłej Pani Kierowniczce, że nas „spiknęli” i będziemy się jeszcze odzywać.
Pozdrawiamy serdecznie – Ewa Zyska i Kajtek
PS. Nadal liczymy, że uda się zdobyć jakiś kontakt do byłego właściciela. Możemy go nawet odwiedzić, jeśli by to było możliwe, a przynajmniej chcielibyśmy przekazać wieści i fotki. Będziemy wdzięczni za informacje.PS 1. Dowiedziałam się ze strony SOS, że jamniczka Dżejmi też znalazła dom – bardzo mnie to ucieszyło J!
25.07.2013