Znalazłem rodzinę w Gliwicach:-) 13.09.2020
Cześć, nazywam się Atut. Nie zdradzę Wam jak się nazywałem wcześniej, nawet jeśli bardzo bym chciał. Ale muszę przyznać, że bardzo mi się nowe imię podoba.:) 10 czerwca 2020 roku schronisko a także Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zostało poinformowane przez Policję o tym, że mieszkam na strychu i nikt do mnie nie dochodzi. Tak też było, dzięki współpracy z właścicielem budynku, pracownicy schroniska mogli pomóc mi opuścić to straszne miejsce. Byłem przerażony, uciekałem z kąta w kąt. Co prawda docierał do mnie głos, miły głos.. tak mówiła do mnie przyjemne słowa. Choć strach wziął górę i wydawało się, że będziemy w kółko biegać po tym niechlujnym strychu. Ostatecznie zaufałem, pozwoliłem sobie na odrobinę zmniejszenia dystansu, jakoś tak czułem, że nie chcą dla mnie źle. I tak też było i jest nadal. Dbają o mnie jak rodzina, pełna micha, koledzy i koleżanki bardzo fajni. Dbają o nasze zdrowie ale też samopoczucie. Biegamy, a tam biegamy, szalejemy wręcz na wybiegu. Bejbiś jest najwolniejszy z naszej ekipy, dlatego zawsze zostaje w tyle. Niemniej jednak dobrze się tu czuję, nie ukrywam oczywiści, że marzeniem moim było by zostać członkiem rodziny. Bo moja dotychczasowa rodzina niestety mnie porzuciła... :(
Posiadam aktualne szczepienia, odrobaczenie. Zostałem nawet zaczipowany. A niebawem czeka mnie zabieg kastracji.