Dżekuś pojechał do domu w Zabrzu :-) Dziękujemy Ci Dżekusiu, za każdy spędzony czas:-) Za edukowanie dzieci w placówkach oświatowych, za radość , którą obdarzyłeś podopiecznych i pracowników Domu Pomocy Społecznej. Niesamowite, magiczne i wzruszające chwile:-) Życzymy Ci wiele szczęścia, miłości:-) Będziemy tęsknić:-) 07.12.2019
Witam, nazywam się Dżeki. Jestem małym, bardzo grzecznym, przyjaznym, młodym psiakiem.
Pewnego dnia moja właścicielka zrobiła ze mną nietypowy spacer, otóż przejechaliśmy taksówką i wyszliśmy razem z niej. Zatrzymując się przed jakąś bramą, nie potrafię czytać, ale mój nos i słuch podpowiadał mi, że za tą bramą jest dużo innych psów. Zacząłem się bać, wyszła do nas z tego miejsca pewna pani. Zaczęła dyskutować z moją panią, która nieco się zdenerwowała. Usłyszałem, że chodzi o mnie. Pani ze schroniska krytykowała mój wygląd, że jestem łysy, mówiła, że trzeba mi pomóc. Pchły... itd. Zaproponowała darmowe leczenie. Doszło do mnie co moja pani chciała zrobić... Ona chciała mnie oddać.
Po dwóch tygodniach do naszego domu zapukały dwie panie. Przedstawiły się jako inspektorzy TOZ-u. Zobaczyły mnie, że mój stan nic a nic się nie zmienił, mimo tego, że moja pani otrzymała darmową wizytę u lekarza weterynarii aby mnie leczyć. W domu wyczuwalny był alkohol, zresztą z moją panią nie dało się dojść do porozumienia. Właścicielka tłumaczyła, że za niedługo ma urodziny, później, że zięć ma auto w naprawie, a ona jest w trakcie remontu. Przy całej tej awanturze cały czas się kuliłem, bo bałem się ruchów mojej pani. Inspektorzy nie mieli najmniejszych wątpliwości, natychmiast zabrali mnie na klinikę. Dostałem leki i wiecie co, czuję ulgę.. Nic mnie już nie swędzi. Aż przykro stwierdzić, że musiałem trafić tu, by ktoś się mną dobrze zajął.. Zostałem już wykastrowany.