Zamieszkam w Zabrzu :-) 15.11.2019
Witam, mam na imię Diana. Jestem średniej wielkości sunią.
Moja historia jest bardzo przykra, ponieważ w okolicach 2010 roku jako malutki, bezbronny szczeniaczek pojawiłam się na opuszczonej nastawni kolejowej w Zabrzu, nie byłam zbyt dobrze traktowana, o czym dobrze wiedział mój właściciel, który w tamtym okresie czasu postanowił mnie przygarnąć. Przeżyłam traumę związaną z przemocą fizyczną o której wolę nie pamiętać. Mieszkałam z moją rodziną ok. 7 lat, potem zamieszkałam z matką właścicielki, która po 2 latach niestety zmarła. Wróciłam więc z powrotem do mojej pierwszej rodziny, niestety w wyniku konfliktu mojej Pani i Pana, w domu była bardzo napięta atmosfera, stałe kłótnie w zasadzie głównie o mnie. Żonie mojego właściciela w zasadzie po 7-miu latach nic we mnie się nie podobało, zaczynając od szczekania kończąc chyba w ogóle na tym, że oddycham. W okolicach stycznia owa Pani zjawiła się z rodziną w schronisku w celu adopcji kota, gdzie sami zresztą dobrze wiedzą jak bardzo nie toleruję kotów. Pracownik schroniska słysząc tę informację absolutnie nie wyraził zgody na adopcję. Po nieopodal miesiącu czasu inspektorzy TOZ otrzymali zgłoszenie o przetrzymywaniu psa w piwnicy budynku mieszkalnego przy ul. Zwrotniczej. Niezwłocznie przeprowadzili interwencję, gdzie faktycznie wchodząc do klatki zgłoszenie potwierdziło się dobiegającym z ciemnej piwnicy szczekaniem psa. Byłam to ja. Trafiłam tam, ponieważ ok. miesiąc temu jak schronisko nie zezwoliło na adopcję kota to dzieciom zakupiono chomiczki. A ja jednego z nich zagryzłam i za karę odsiadywałam ponad miesiąc czasu kary w piwnicy. Jedynie mój właściciel przychodził zabierać mnie rano na spacer, dawał mi jedzenie, zapalał światło i po 12 godzinach pracy znowu do mnie zaglądał. Próbował zmienić sytuację, ale między małżonkami nie doszło do porozumienia.
23.03.2019 roku inspektorzy zakopali ten topór wojenny a przy tym wszystkim moje cierpienia w piwnicy, odbierając i zabezpieczając mnie w schronisku. Tu przynajmniej nikt mi światła nie gasi, mam kontakt z ludźmi, chodzę na spacery z wolontariuszami, a przede wszystkim mam możliwość na nowy, oby tym razem zgodny co do decyzji posiadania psa, dom. Bardzo mocno w to wierzę! Jestem bardzo mądrą, grzeczną sunią. Mam przebłyski zachowań należących głównie do terrierów. Dlatego jeśli trafię na doświadczoną osobę z pewnością sobie ze mną poradzi. Warto też podkreślić moje wątpliwe zachowanie względem niektórych dzieci oraz osób starszych. Generalnie nie przejawiam agresji większość reakcji przejawia się moim lękiem. Posiadam aktualne szczepienie, odrobaczenie. Zostałam również zaczipowana, posiadam zabezpieczenie przeciwko kleszczom. Jestem już po zabiegu sterylizacji.