Zamieszkała w Zabrzu i ma swój prawdziwy, wymarzony domek:-) 12.09.2016r.
Wróciłam 14 lipca 2016 roku, zaraz po tym jak zostałam potrącona przez samochód, tak bardzo opiekował się mną mój dotychczasowy właściciel. Nawet nie zabrał mnie do weterynarza, zaprowadził mnie zwyczajnie do domu jak gdyby nigdy nic. Na szczęście na miejscu zdarzenia byli też inni ludzie, którzy nie zostawili tej sprawy cicho. Spędziłam kilka dni w klinice, powoli moje nóżki wracają do normy. A moje małe serduszko- zostało tak bardzo rozszarpane, chyba nie ma takiego lekarza, który naprawiłby to co zepsuł ten człowiek, którego tak kochałam. Nie wiem, czy uda mi się zaufać kolejny raz...Mam jednak nadzieję. 19.07.2016
mam rodzinkę w Zabrzu ;)) 10.07.2015
Trafiła do nas 11 czerwca 2015 roku, została odebrana właścicielowi wraz z dwiema innymi suczkami, ponieważ nie był w stanie zapewnić im odpowiedniej opieki.Jest małą, kilkuletnią sunią. Widok człowieka wprawia ją w zachwyt jakby ten moment stanowił dla niej rozproszenie ciemnych chmur tego dnia. Towarzystwo i spędzony czas podczas spaceru, gdzie ma możliwość poczucia się przez chwilę w centrum uwagi, choć przez moment podelektować się odrobiną czułości i zaznać trochę ciepła, które może jak mało kto wie, daje więcej niż najdroższe zachcianki. Taka oto cudowna Tina cierpliwie oczekuje na swoją szansę..
Witam,
We wrześniu zeszłego roku adoptowaliśmy Tinę. Przesyłamy kilka zdjęć :) Jedno to Tina śpiąca w aucie po weekendowej wyprawie na Jurę Krakowsko — Częstochowska, 2 tygodnie temu.
W trakcie tej wyprawy syn Janek z mężem wspinali się po skałkach Jury, Tina oczywiście z nimi, I można powiedzieć, że dużo jej zawdzięczamy, bo ostrzegła nas przed żmiją, która wylegiwała się na cieplej skałce...
Niestety temperament jej pozostał i nadal atakuje inne psy ( trochę złagodniała, jeżeli chodzi o małe psy ), dlatego na spacerach wygląda jak Hannibal Lecter, w kagańcu.
Jasiu, często powtarza jak to fajnie, że mamy Tinę. Chwali się nią przed kolegami, nawet do weterynarza muszę jeździć z Jasiem.
Pozdrawiam,
Kasia Galuszkiewicz
20.04.2017
Witam,
Pozdrawiam i wysyłam zdjęcia Tiny, która dołaczyła do naszej rodziny rok temu.
Na jednym ze zdjęć widać Tinę razem z dziadkami i ich pieskiem, też adoptowanym.
Tina potrzebowała prawie roku żeby sie uspokoić, była nerwowa i zestresowana bardzo długo, ale już jest dobrze.|
Dziękujemy
Kasia Gałuszkiewicz
25.09.2017