Bedzie mieszkać aż w Krakowie w domku z ogórdkiem :-))
11 listopada 2011
Snejp to nieduży młodziutki psiak,który trafił do nas 16 września 2011 roku z ul.Sobieskiego,ale wcześniej został podobno wyrzucony z auta na ul.Roosvelta.Pies jest przemiły i barrrrdzoooo lubi towarzystwo człowieka -chce się przytulać i bawić. Z innymi psami zgadza się bez problemu, Będchociaż jeśli ktoś na niego zawarczy to pokazuje swój charakterek.
https://picasaweb.google.com/114650921578160203091/Snejp7568
Witam serdecznie!
Z tej strony obecna “mama” Snejpa . Chciałam tylko Państwu przekazać że to cudowny psiak! Ma się doskonaleZintegrował się z nami , pilnuje nas i dzieci na spacerze. Pieszczoch przeogromny....ale bardzo grzeczny. Lubi atakować większe psy nawet amstafy i rotweilery ale uczymy go by odpuścił i lekceważył je( nasze niezadowolenie na razie działa niestety tylko gdy jest na smyczy bo jak biega swobodnie .....). Był z nami na wakacjach i od razu stał się ulubieńcem wszystkich. Ostatnio stracił swojego “dziadka Sokratesa” Airedale terriera . To pies moich rodziców. Snejp jest teraz przygnębiony, trochę osowiały, mam nadzieję że to tylko ból jaki i my czujemy w sercu po pożegnaniu z Soksikiem. Nie wyobrażam sobie że mógłby z tęsknoty za nim odejść...Pisząc tą wiadomość do Państwa chciałam dać znać że u psiaka którego mamy od Was jest w porządku- Bardzo go kochamy a On Nas.
Śledzimy losy innych psiaków w ” Psitul mnie” i smuci Nas to że po roku tak ich przybyło w schronisku . Trzymamy jednak kciuki i życzymy szybkich udanych adopcji .
Pozdrawiam!
joanna skarbek
22.08.2012
Witam serdecznie,
Od samego początku tj. od odebrania Snejpa w piątek od Państwa zastanawiamy się z żoną, dlaczego ten pies nie był w jakimś stopniu wyróżniony na głównej stronie schroniska, np. w złotej ramce? Z drugiej strony gdyby był, to już dawno nie byłoby go u Państwa i nie mógłby stanowić ważnej części naszej rodziny. A tak...
Ale od początku. W każdym z nas także w psie było na początku wiele obaw. Wszystko jednak ustąpiło w momencie wejścia do auta. Snejp siadł z tyłu z żoną i co już zawsze nas pewnie będzie dziwić blisko 1,5 godzinna podróż odbyła się w spokoju. Na początku oglądał widoki przez okna, a potem... zasnął i obudził się dopiero przy zjeździe z autostrady w Krakowie. Spodziewaliśmy się wszystkiego pisków, szczeków, płakania, wymiotów i biegunki. A tu nic. Po wyjściu z samochodu grzecznie zrobił co miał zrobić i zadowolony pomaszerował do domu.
Wizyta w domu też była wielką niewiadomą nowe miejsce, nowe zapachy, nowa rodzina. Tu też Snejp nas zaskoczył ze swojego poprzedniego domu wyniósł posłuszeństwo zarówno przy stole (nie prosi o jedzenie, po chwili w ogóle nas ignoruje i kładzie się z dala od stołu), choć początkowo widać było, że bał się i robił uniki przed głaskaniem prawdopodobnie siłą ktoś go oduczył żebrania przy stole. Kolejnym ciekawym miejscem stała się kanapa nie wpakował się na nią od razu, tylko grzecznie pytającym wzrokiem poprosił o możliwość usadowienia się. Zachęcony wskoczył, wtulił się w nas i... zasnął. Do wieczora był już nasz, z chęcią oddając się pieszczotom, z drapaniem po brzuszku włącznie (co widać na zdjęciach).
Baliśmy się, jak zareaguje na pierwszą noc spędzoną w nowym domu. Jak się okazało zupełnie bezpodstawnie, bo Snejp zrobił tylko niewielką kupkę, ale jak się okazało w głównej mierze z naszej winy, bo zjadł za późno posiłek. Teraz jada dwa razy (8:00 i ok. 16:30) i jeśli ostatni spacer zaliczy ok. 21:30, to następnym razem jest to dopiero 7:00 rano spokojnie przesypia całą noc bez najmniejszych problemów. Co prawda na razie śpi w naszym łóżku w nogach, ale coraz częściej zauważa też swoje legowisko. Generalnie pieszczoch jest z niego ogromny, uwielbia się przytulać, podstawiać do głaskania i drapania za uchem.
Na spacerach uwielbia gonić za patykiem i bawić się z dziewczynkami. Lubi też u nich spać w ciągu dnia, kiedy po szkole i przedszkolu biegają mu nad głową. Na smyczy nie ciągnie, wydaje się, że był uczony chodzenia przy nodze, aczkolwiek kupiliśmy mu szelki, bo na początku spaceru, zwłaszcza po wyjściu z domu, dość mocno ciągnął.
Największą przykrością dla Snejpa jest moment, kiedy wychodzimy wszyscy z domu i musi zostać sam. Bardzo płacze wtedy, ale nawet po kilku godzinach samotności nic nie psuje i nie załatwia się w domu, co jest dla nas kolejnym fenomenem tego zupełnie niedocenianego przez poprzednich właścicieli zwierzaka.
To dopiero kilka dni, ale mamy wrażenie, jakby Snejp był z nami od zawsze. Jemu też jest chyba dobrze, co widać zwłaszcza, kiedy swoimi cudownymi oczami prosi o przytulanie i pieszczoty. Potem w radosnej pozie zasypia, coraz częściej z psim uśmiechem na pysku...
Dlatego bardzo dziękujemy za Snejpa nie tylko my jako jego nowa rodzina, ale dziękujemy też w jego imieniu, że trafił do rodziny, do której wniósł tak wiele radości.
Dziękujemy i pozdrawiamy!
Grzegorz, Joanna, Emilka i Martynka Skarbek