Znacie to uczucie kiedy próbujecie o czymś nie myśleć mając nadzieję, że to zniknie, nigdy się nie wydarzy? Tak jest i tym razem. Minęły już 3 dni od kiedy musieliśmy pożegnać naszą kochaną Szelmi, a wciąż nie do końca to do nas dociera :-( Mogła jeszcze żyć, kolejne długie lata, czekała już na nią wymarzona rodzina, wydawało się, że ta historia musi zakończyć się happy endem... Tygodnie leczenia, tygodnie nierównej walki z okrutną chorobą (zewnątrzwydzielnicze zapalenie trzustki, które doprowadziło do wielonarządowej niewydolności). Szelmi odchodziła od nas każdego dnia, nikła w oczach, ale wciąż wszyscy wierzyliśmy w to, że w końcu się uda, że wyjdzie z tego, że to jeszcze tylko chwila, kolejne badania, kolejne leki, kolejne nadzieję... Nadzieja jednak umarła kiedy Szelmisia się poddała, zniknął blask w jej oczach, nie miała już sił na merdanie ogonkiem. Nie było łatwo, ale zrozumieliśmy, że nadszedł już czas pozwolić jej odpocząć, już zbyt długo trzymaliśmy ją z całych sił za wszystkie cztery łapy na tym Świecie :-( Szelmisiu byłaś niezwykle dzielną, wielką wojowniczką... chociaż w małym i zbyt schorowanym ciałku. Biegaj szczęśliwe za Tęczowym Mostem po zielonych łąkach, które podobno nigdy się nie kończą, będziesz w końcu zdrowa, silna i szczęśliwa, kiedyś znowu się spotkamy. TM 26.01.2024
Witajcie, na imię mam Szelmi. Jestem małą, kilkuletnią suczką. Do schroniska zostałam przywieziona z interwencji z ul. Krakusa, gdzie doprowadziły mnie dzieci, które znalazły mnie przy ul.3-go Maja. Trafiłam tu zaniedbana oraz skrajnie wychudzona można by było wyliczyć wszystkie żebra. Całą sierść miałam brudną, skołtunioną. A także mocno przerośnięte paznokcie. Mojemu dotychczasowemu właścicielowi już dawno przestało na mnie zależeć. Wydaję się być bardzo spokojna, ułożona. Trochę przestraszona nowym miejscem i nowymi osobami, ale nie zanadto. Ciężko jest mi zaufać, ale małymi kroczkami jak np.: gdy wchodzi opiekun- odwracam się w jego stronę. Małym gestem pokazuję jak bardzo bym chciała, ale potrzebuję jeszcze czasu. Ktoś mnie za mocno skrzywdził. Muszę przede wszystkim dojść do odpowiedniej wagi, poczuć się naprawdę stabilnie i bezpiecznie. Wtedy będę mogła przełamywać śmielej bariery. Mój nowy dom powinien przede wszystkim wykazywać się cierpliwością, spokojem i opanowaniem emocji. Potrzebuję dużo ciepła rodzinnego! Posiadam aktualne szczepienie, odrobaczenie. Zostałam zaczipowana. Czeka mnie jeszcze zabieg sterylizacji. Może zechcesz zabrać mnie na miły spacer wśród drzew i pachnących krzewów. Będę zachwycona...! W końcu to jakaś miła odmiana w moim szarym życiu.
Jest u nas 179 zwierzaków | |
---|---|
suczek | 35 |
psów | 80 |
kotek | 30 |
kocurów | 34 |
Są u nas zwierzaki: | |
małe | 87 |
średnie | 64 |
duże | 28 |