W tym roku wielu moich kolegów i koleżanek napisało list do Świętego Mikołaja, pomyślałem, że i ja taki napiszę.
Mikołaju, to będzie mój pierwszy, lecz też ostatni już list do Ciebie. Ostatni, bo kiedy go czytasz mnie już tutaj nie będzie... Jednak bardzo proszę o rozważenie moich próśb, może ze względu na to, że do tej pory nigdy o nic nie prosiłem, a może przez jakiś sentyment do mojego imienia, bo chyba podobnie się nazywamy?
Dla siebie niczego nie chcę, bo już wszystko mam, a za Tęczowy Most zabrać mogę jedynie wspomnienia.
Chciałabym, żeby wszystkie pieski miały suchy i ciepły kącik, pełne brzuszki, opiekę i dużo miłości. Gdyby nie to, że prawie rok temu trafiłem do Psitula, nigdy bym nie poznał czym jest miłość i że ludzie potrafią być dobrzy. Że ktoś taki mały i zwyczajny jak ja, może być dla kogoś ważny. Chociaż żyłem wiele długich lat, to dopiero tutaj poznałem najlepsze ciocie i całkiem fajnych wujków, którzy dbali o mnie jak o jakiegoś króla! Głaskali, tulili i bawili się ze mną (wcześniej nie wierzyłem, że mnie to kiedyś spotka!), aż trudno to sobie wyobrazić, ale codziennie wychodziłem na spacerki, zawsze czekało na mnie jedzonko, a jak wybrzydzałem, to dostawałem w końcu coś co lubię i zjem :-) Wyobrażasz to sobie? I chociaż zabierali mnie do weterynarza i dawali garść leków (na szczęście w paszteciku) to i tak bardzo ich tu wszystkich kocham!
Wczoraj do snu utuliła mnie jedna ciocia, a jak rano otworzyłem oczka, inna ciocia była już przy mnie i ułożyła mnie na miękkim kocyku. Moje ciałko dzisiaj już całkiem mnie nie słuchało, więc ciocia pomagała mi we wszystkim... Przyszła godzina spaceru, myślałem, że zostanę, bo już nie potrafiłem wstać, ale ciocia przytuliła mnie i zabrała na dwór na rękach. Świeciło słonko, powietrze było cieplejsze niż wczoraj, ptaszki też jakoś głośniej śpiewały, a ciocia mi dużo opowiadała. Od cioci dowiedziałem się, że to już dzisiaj, że pomoże mi przejść na drugą stronę, za Tęczowy Most czyli w miejsce gdzie znowu będę zdrowy, ale szczęśliwszy niż wtedy kiedy byłem młody, bo teraz jestem kochany i nie jestem sam. Wiesz... Tak też było, zasnąłem przytulony i spokojny, gotowy na swoją nową drogę.
Drogi Mikołaju, chciałbym Cię jeszcze prosić o ostatnią rzecz, spraw, żeby moje ciocie za mną nie płakały. Chociaż teraz jestem daleko, to już nic mnie nie boli, nie cierpię i mam cudowne, wyjątkowe wspomnienia. Powiedz im, że kiedyś spotkamy się znowu, jestem tego pewien. TM 22.12.2022
Dobry wieczór.Pomyślałam sobie, że może chcą Panie wiedzieć jak się ma Mikuś w nowym domu. Jest bardzo grzeczny i chyba już się oswoił ze mną i nowym domem. Jedynie w piątek do wieczora był czujny i reagował podniesieniem głowy gdy tylko się ruszyłam. Od wczoraj już nie reaguje tak czujnie na to co robię w pokoju, chociaż szuka ze mną kontaktu - chodzi za mną do każdego pomieszczenia i sprawdza co robię. W piątek na spacerach co jakiś czas zaglądał na mnie czy przypadkiem nie mam dla niego parówki, teraz już tego nie robi - woli się skupić na "tropieniu". Doskonale sobie radzi z pokonywaniem schodów, chociaż jeszcze nie kojarzy które drzwi prowadzą do naszego mieszkania (mieszkamy na 2 piętrze). Jestem pozytywnie zaskoczona tym jak szybko Mikuś pokonuje swoje lęki. Pozwala mi się bez problemu głaskać (chociaż nie jest typem pieszczocha), jak zaczynam się ubierać to szczeka na mnie i skacze bo wie, że idziemy na spacer. Nie mam żadnych problemów ani z zapinaniem smyczy ani z jej odpinaniem. Na razie obrożę ma cały czas na sobie. Pozwolił sobie też już usunąć z kącików oczu "śpiochy". Myślę, że w przeszłości musiał mieć jakiś dobry dom bo bardzo szybko zauważył, że jak coś jem to warto przy mnie siedzieć bo zawsze dostanie jakąś "łapówkę". A jak akurat jem coś co nie nadaje się dla psa to cichutko skuczy i dopomina się swojej "części". Wczoraj sam zaczął wskakiwać na kanapę. Wygląda to tak jakby w przeszłości spędzał w ten sposób sporo czasu. Ale wskakuje tam tylko wtedy gdy ja nie siedzę na kanapie. Za to gdy ja siedzę lub leżę na kanapie to on leży na dywanie obok mnie. Niestety Mikuś się rozchorował. Bardzo kaszle, kicha i ma katar. Od soboty bierze już leki przepisane przez weterynarza - mam nadzieję, że zadziałają, a jak nie to zamówię domową wizytę weterynaryjną. Nie wszystko jest idealnie bo Mikuś sika mi w domu i czasem wypróżnia się, chociaż chodzę z nim na spacery średnio co 4 godziny. Na razie myślę, że to może wiązać się z chorobą bo w 1 przypadku nasikał w mieszkaniu po godzinie od spaceru. To w zasadzie jedyny problem jaki mamy do pokonania. Dzisiaj na chwilę był ze mną na ogródku. Chyba mu się podoba taka wolność - ogródek jest szczelnie ogrodzony i bezpieczny dla niego dlatego odpięłam go ze smyczy. Sporo chodził przy mnie ale później już sam zwiedzał wszystkie kąty. Jutro idę do pracy i pierwszy raz zostanie na dłużej sam w domu. Przesyłam Paniom zdjęcia Mikusia.
Pozdrawiam serdecznie, Renata Majewska
13.03.2022
Jest u nas 179 zwierzaków | |
---|---|
suczek | 35 |
psów | 80 |
kotek | 30 |
kocurów | 34 |
Są u nas zwierzaki: | |
małe | 87 |
średnie | 64 |
duże | 28 |