Dzisiaj przyszło nam pożegnać Borysa :-( Mieszkał z nami zaledwie 9 miesięcy, chociaż mieliśmy świadomość, że zbliża się najgorsze to trudno pogodzić się z każdym odejściem :-( Już pierwsze diagnozy nie pozostawiały złudzeń: dysplazja stawów biodrowych, zwyrodnienia kręgosłupa i stawów kolanowych, niepokojące zmiany w kości ramiennej, a to jedynie część jego dolegliwości. Najgorsze w tym wszystkim było to, że do tej pory nikt go nie leczył, nikt nie chciał odmienić jego losu, nie miał nawet schronienia i pełnej miski, dlatego tak bardzo zależało nam, żeby dostał szansę na lepsze życie.
Borys nie chciał wiele od świata, kochał wolność, bliskich mu ludzi, dobre jedzonko i śnieg, którego szczęśliwie doczekał w tym roku. Nie lubił obcych i deszczu, żaden człowiek a jedynie deszcz był w stanie go zmusić do schowania się do środka.
Wolny duch i prawdziwy indywidualista, taki właśnie był.
Dzisiaj już nie podniósł się na swoich zmarnowanych łapkach, pomimo naszej pomocy nie mógł się na nich utrzymać ani chwili. Jedyne co można było dla niego zrobić to pomóc mu z godnością przekroczyć bramy Tęczowego Mostu...
Borysku teraz już nic nie będzie Cię bolało, w końcu będziesz mógł biegać, skakać, bawić się i nie będzie tam żadnych przeszkód, tyle nowych dróg do odkrycia.
Po tylu latach smutnego życia mamy nadzieję, że wspomnisz nas jako coś dobrego co Ci się przytrafiło i chociaż przez te ostatnie miesiące dostałeś opiekę i prawdziwą miłość.... TM 19.01.2021
Niestety wróciłem z domku tymczasowego. Potrzebuję doświadczonego opiekuna :-( 07.07.2020
Przebywam w domku tymczasowym do czasu zakończenia się postępowania.
Witam wszystkie dobre dusze! Nazywam się Borys i jestem bardzo dużym psiakiem, urodziłem się w 2012 roku. Jeszcze do niedawna wiodłem inne życie, do czasu nagłego wyjazdu mojego pierwszego właściciela. Musiał znaleźć dla mnie nową rodzinę i tak też zrobił. Spędziłem tylko dwa tygodnie z moją nową "rodziną" - mieszkałem na dworze, przypięty smyczą do jakiejś stodoły. Obok mojego miejsca stała stara, za mała buda. Jedynymi osobami, które mnie doglądały, to były dzieci. To one stanowiły moją rodzinę. Tylko one zadbały, bym dostał odrobinę wody czy jedzenia. Gdzie byli rodzice? Nie mam pojęcia. Praktycznie w ogóle w domu ich nie było. 30 marca 2020 roku dotarło zgłoszenie do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami o warunkachw jakich przebywam, o braku odpowiedniej opieki. Tego samego dnia po wykonaniu interwencji, moja właścicielka zadeklarowała udanie się do weterynarza, a także zmianę warunków. 6 kwietnia 2020 roku zostałem odebrany przez Inspektorów. Mam problemy z poruszaniem się, bardzo bolą mnie nóżki. W dodatku mam sporą niedowagę, na widok jedzenia moje oczy jak magnez próbują je przyciągnąć do mojego wielkiego pysia. Niedługo będę miał wykonane dodatkowe badania oraz przeprowadzony zabieg kastracji. Jestem bardzo spokojny, zrównoważony i pewny siebie. Szukam kontaktu z ludźmi, dlatego bardzo dużą krzywdą było dla mnie siedzenie z dala od nich. Obecnie nie mogę zostać adoptowany do czasu zakończenia postępowania sądowego.
Jest u nas 179 zwierzaków | |
---|---|
suczek | 35 |
psów | 80 |
kotek | 30 |
kocurów | 34 |
Są u nas zwierzaki: | |
małe | 87 |
średnie | 64 |
duże | 28 |