Dzisiaj żegnamy naszego kolejnego weterana, od dobrych kilku lat mieszkańca naszego biura :-(
Dinusiu czy to Tęczuś zawołał Cię do siebie? Chyba nudno mu było bez złoszczenia się na kogoś. Będzie zaskoczony, bo przecież tam za Tęczowym Mostem już nie będziesz powłóczyć łapkami i deptać każdego na swojej drodze. Będziesz znowu młody, zdrowy i pełny sił, tak jak przed laty kiedy pierwszy raz spotkaliśmy Cię na drodze.
Dla Ciebie nie było rzeczy niemożliwych, znały Cię całe Biskupice, śmigałeś tam i z powrotem, robiłeś co i gdzie chciałeś... A w domu czekała na Ciebie buda, żadne marzenie, ale jednak zawsze to coś Twojego gdzie można było wrócić.
Potem jednak przyszła starość i choroba, a Twoi opiekunowie nie kiwneli nawet palcem, żeby Ci pomóc. Na szczęście na czas pojawiła się pomoc, pojechałeś do Centrum Weterynaryjnego gdzie spędziłeś kolejne tygodnie i stanąłeś na nogi :-) Trzeba przyznać, że miałeś wielkie szczęście, bo zamiast wrócić do budy przyjechałeś do nas... Dla Ciebie schronisko okazało się wybawieniem. Nie dość, że zamieszkałeś w biurze, to jeszcze pokochała Cię nasza Pani kierownik i to ze wzajemnością. Od tego czasu byliście nierozłączni, gdzie Sandra tam i Ty. Żadne drzwi nie stanowiły przeszkody, a w otwieraniu ich, trzeba przyznać jesteś mistrzem! Za pływanie też należałby Ci się złoty medal. Za lat swojej świetności słynełeś też ze szczekania bez przerwy przez cały spacer, nękaniu niektórych psów (głównie małych i czarnych), w ciągnięciu na smyczy i znajdowaniu jedzenia w najbardziej dziwnych miejscach. No jeszcze z paru innych spraw, ale sam wiesz jakich i publiczne nie będzie się o nich pisać ;-) Bywało ciężko, a wraz z postępującym wiekiem i chorobami coraz ciężej... Cierpliwości może musieliśmy mieć co nie miara, ale przecież byłeś nasz, no i przyjaciele na starość potrzebują nas najbardziej... Przeszliśmy to razem, Twoją demencję, bezradność, choroby... Aż do końca. W ostatnią drogą wyruszyłeś tak jak w każdą inną ze swoją Sandrą. Twoje ciało już szczupłe i zmarnowane, pyszczek zapadnięty, a oczy wciąż skierowane w tym samym kierunku, Wasze oczy się spotkały, a potem po cichutku przeszłeś na drugą stronę Tęczowego Mostu.
Czekaj tam na nas Dinuszku, bo jeszcze nie jeden spacer przed nami... 07.07.2021
Uwaga : Dino ma niedoczynność tarczycy, zwyrodnienia okolic stawów biodrowych oraz zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa. Oprócz suplementacji na stawy otrzymuje Encorton, Euthyrox, Polprazol, Neurovit, raz na kilka tygodni serię Nivalinu. Miesięczny koszt leczenia wynosi: 87zł jeśli jest podawany Nivalin 177 zł
Witam, mam na imię Dino. Urodziłem się w styczniu 2006 roku. Do schroniska trafiłem wcześniej dwa razy. Po raz pierwszy 29 kwietnia 2014 roku, z ul. Zamkowej nieopodal szpitala. Odebrał mnie właściciel. Kolejny raz trafiłem tu 15 maja 2016 roku z ul. Sikorskiego. Znowu odebrał mnie właściciel. 23 stycznia 2018 roku schronisko ponownie otrzymało zawiadomienie o mnie błąkającym się w okolicach ul. Bytomskiej. Niestety tym razem dla pracowników schroniska, którzy mnie już znali byłem nie do poznania. Dlaczego? Ponieważ byłem niesamowicie zapchlony. Na pierwszy rzut oka widać było liczne stany zapalne skóry i ubytki w sierści. Moja waga była sporo poniżej normy jak na takiego psa jak ja. Przeszedłem wiele badań, byłem na antybiotykoterapii, a także musiałem przybrać na wadze. Dzisiaj jest o niebo lepiej, mieszkam obecnie z całą schroniskową gromadą w biurze. Jestem psem, który jeśli sobie upatrzy pewną osobę potrafi nawet otwierać drzwi (klamki, gałki) by ciągle towarzyszyć u boku. Potrafię też spokojnie położyć się w legowisku o ile dobrze mnie wyspacerowano i nakarmiono :-) Potrafię chodzić na smyczy, choć siły mam sporo. Posiadam aktualne szczepienie, odrobaczenie. Zostałem już wykastrowany, zaczipowany oraz zabezpieczony przed inwazją kleszczy.
Jest u nas 179 zwierzaków | |
---|---|
suczek | 35 |
psów | 80 |
kotek | 30 |
kocurów | 34 |
Są u nas zwierzaki: | |
małe | 87 |
średnie | 64 |
duże | 28 |