Niestety koniec roku zwykle zbiera swoje żniwo :-( Dumka mieszkała z nami zaledwie od marca, trafiła z łańcuchem przy szyi, wychudzona i z nowotworami na listwie mlecznej. Przeszła operację, z każdym dniem zdrowiała i przybierała w oczach, po kilku miesiącach już nikt nam nie wierzył, że to staruszka. Mieszkała z nami przy biurze od samego początku, miała ciepło i miłość, której do tej pory nie znała. Na początku "bolał" ją każdy dotyk, jednak powoli zaczęła nam ufać i pozwalać sobie na pieszczoty. Sprawiała wrażenie szczęśliwej, mamy nadzieję, że tak właśnie było... Wszędzie było jej pełno, pod drzwiami kuchni była pierwsza, kiedy tylko Alinka zmierzała w tym kierunku to Dumcia galopem ją wyprzedzała, a nawet sama usiłowała otworzyć drzwi. Wychodziła z nami codziennie na spacerki, dzielnie pokonywała całą trasę, węszyła i korzystała ile tylko mogła. Nigdy nie miała problemu z chodzeniem, aż w ubiegły weekend z godziny na godzinę przestała chodzić :-( Pomimo wielu badań, pomimo leków jej stan pogarszał się z każdą chwilą. Przestała jeść, przestała reagować, a ostatnia iskierka nadziei zgasła :-(
Po raz kolejny przyszło nam pożegnać cudownego i wyjątkowego przyjaciela, do takich pożegnań nie można przywyknąć, zawsze bolą tak samo :-(
Dumko, biegaj szczęśliwe po cudownych łąkach za Tęczowym Mostem. Tam już nikt nie przykuje Cię łańcuchem do budy, już nigdy nikt Cię nie skrzywdzi. W naszych sercach pozostaniesz na zawsze - wolna i szczęśliwa:-(( TM 28.12.2018
Witam, mam na imię Dumka. Jestem średnie wielkości, kilkuletnią sunią.
W schronisku zamieszkałam 5 marca 2018 roku, przywieziono mnie z ul. Mikosza, po której biegałam a za mną ciągnął się długi, ciężki łańcuch, przytwierdzony śrubami do mojej obroży. Sugerując tym samym owe warunki mieszkalne, moim domem była buda. Wydaję się być psem pozbawionym emocji, jak gdyby radość, szczęście, sielanka nigdy w moim życiu nie zagościły. Mój pyszczek nie jest ani wesoły, ani smutny. Po prostu ograbiony z emocji. Jedynie zauważono kiedy macham ogonem, sygnalizując radość.
Jest tylko jeden taki moment. Póki co jeden, jedyny. Nie chwila gdy wychodzę na dwór czy podano mi jedzenie.. To moment gdy wyciągasz w moją stronę rękę, moment w którym mnie głaszczesz- dla mnie to jest okazanie czułości, drobnej pieszczoty. I to mi tak na prawdę sprawia radość, którą możesz dostrzec jedynie w kołyszącym się na boki ogonie. Od pobytu w schronisku wiele się zmieniło. Miałam wykonany zabieg sterylizacji oraz mastektomii, która była konieczna. Do tego przyzwyczajam się powiedzmy do luksusu, którego nie zaznałam. Wszystkie noce w schronisku przesypiam na kołderce, w ciepłym oraz suchym miejscu. Nie jestem sama, bo mam towarzystwo w swoim współlokatorze. Bardzo dobrze się dogadujemy.
Kto wie, może los się do mnie uśmiechnie. I jeszcze nadarzy się okazja, na kochającą, odpowiedzialną rodzinę. Póki co, bardzo w to wierzę...
Jest u nas 179 zwierzaków | |
---|---|
suczek | 35 |
psów | 80 |
kotek | 30 |
kocurów | 34 |
Są u nas zwierzaki: | |
małe | 87 |
średnie | 64 |
duże | 28 |