Jeszcze dzisiaj rano nikt z nas nie przypuszczał, że tego dnia będziemy się żegnać ???? Robiąc to zdjęcie Paula nie mogła się spodziewać, że właśnie to zdjęcie będzie jej ostatnim i pojawi się w tym pożegnaniu. Dejzi... Zwykły czarny, już starszy kundelek, niezbyt przebojowa, dla osób odwiedzających schronisko niewidoczna. Nie miała zbyt wiele szczęścia w życiu, najpierw umarła jej Pani, a potem nowa rodzina postanowiła wyeksmitować ją na klatkę schodową. Jej kontakt z rodziną ograniczał się głównie do odprowadzania ze swoją nową Panią dziecka do przedszkola, nie zawsze jednak ktoś zwracał uwagę na to czy przypadkiem nie biegnie właśnie środkiem ulicy. Czym sobie zasłużyła na taki los? Potem trafiła do nas, zaraz na początku okazało się też, że ma nieleczoną chorobę, która będzie wymagała leków do końca życia. Niestety tym samym szanse na adopcję spadły niemalże do zera. Jednak mimo swojego wieku była jeszcze pełna życia, na spacerach i wybiegu gotowa dogonić wiatr. Zawsze w gotowości, a szczególnie w porze obiadowej :-) Wspaniale było obserwować jak nabiera do nas zaufania, jak wyczekuje swoich ukochanych wolontariuszy. W jej oczach w końcu było widać radość. Nikt nie wiedział, że za tymi błyszczącymi oczami i pięknym wyrazem pyszczka zaczyna się dziać coś złego, co odbierze nam ją tak nagle. Na śledzionie pojawił się guz, zmiana nowotworowa, wyrósł po cichu, niepostrzeżenie, dzisiaj pękł. Trzeba było operować... Dejzi zmarła kilka godzin po zabiegu. Nie taki miał być koniec tej historii, tym razem nikt z nas nie zdążył się dobrze pożegnać, przygotować na to... Dejzi teraz już nigdy nie będziesz samotna, nie odczujesz ani chłodu ani bólu. Bez wątpienia za Tęczowym Mostem czeka już na Ciebie Twoja Pani, zaopiekuje się Tobą tak jak Ty kiedyś nią. 10.12.2021
Niewyobrażalne... Inspektorzy TOZ wykonując interwencje w okolicach ul. 11-go Listopada, zobaczyli psa, który biega sobie bez nadzoru. A byłam to ja, otóż moja właścicielka, owszem adoptowała mnie, po czym ulokowała mnie nie w domu, lecz na klatce schodowej. Tam było moje miejsce... Inspektorzy natychmiast zaczęli szukać mojej właścicielki, w wyniku rozmowy okazało się, że nie weźmie mnie do domu, bo głównym powodem wyrzucenia mnie z domu, jest podszczypywanie przeze mnie dzieci, ale też nie chce bym wracała do schroniska. Oj przykre..Oczywiście nie takie były warunki umowy, dlatego zostałam zabrana :-( 21.11.2019r.
Dejzi zamieszka z rodziną w Zabrzu 12.03.2018
Witajcie, mam na imię Dejzi, urodziłam się w okolicach 2009 roku. Jestem średniej wielkości, wysterylizowaną sunią. W schronisku zamieszkałam 2 września 2017 roku, zaraz po tym kiedy moja właścicielka została zabrana do szpitala. Niestety nie potrafię się z tym pogodzić, wciąż tęsknię i płaczę. Cały czas jestem w bardzo dużym stresie, jedynie podczas spaceru czuję małą ulgę. Stawiam bardzo duży opór, kiedy widzę, że droga prowadzi z powrotem do schroniska. Nie chcę się zaprzyjaźniać z innymi psami, siedzę w kąciku, czasem nawet nie chcę wchodzić do środka. Ożywiam się dopiero wtedy kiedy widzę znajomego człowieka. Nie chcę spędzić tutaj reszty swojego życia. Wiem, że informacja o moim wieku odrzuciła większość ludzi, którzy zwrócili na mnie uwagę. Mam jednak nadzieję, że znajdzie się jakaś dobra dusza, której nie będzie obojętny mój los. Niestety nie przepadam za dziećmi, a kiedy biegam luzem zdarza mi się gonić auta, motory oraz rowerzystów. Potrafię zachować czystość w pomieszczeniu. Posiadam aktualne szczepienia, odrobaczenie oraz odpchlenie. Zostałam również zaczipowana. Proszę pomóż mi...
Jest u nas 179 zwierzaków | |
---|---|
suczek | 35 |
psów | 80 |
kotek | 30 |
kocurów | 34 |
Są u nas zwierzaki: | |
małe | 87 |
średnie | 64 |
duże | 28 |