Mam domek w Gliwicach :-) 12.04.2021
Około 5 miesięczny kocurek, który do naszego schroniska trafił 18 stycznia 2020 roku z banku w ścisłym Centrum Zabrza. Kotek co najmniej od tygodnia przesiadywał w przestrzeni nad podwieszanym sufitem, jednak był zupełnie dziki i nie pokazywał się nikomu, więc tak na prawdę na początku nikt nie zdawał sobie nawet sprawy z tego jaki zwierzak się wprowadził w tak nietypowe miejsce.
Dopiero po czasie skusił się na jedzonko i wszedł do klatki żywołapki przystosowanej do łapania kun. Następnie pojechał do weterynarza gdzie na miejscu został zbadany i poddany zabiegowi kastracji jako kotek wolnożyjący. Na wolność już jednak nie wróci, ponieważ okolica z której trafił jest bardzo niebezpieczna dla zwierząt , a wypuszczenie go w innym miejscu i to zimą, było by tak naprawdę narażaniem jego zdrowia i życia.
Tym sposobem mały dzikusek przybył do naszej kociarni. Przez pierwsze dni nikt go nie widywał, trzeciego dnia zaczął przemykać nam przed oczami, a już czwartego dnia nawet potrafił zatrzymać się na chwilę czy to przy miseczce czy innym kotku. Po tygodniu widujemy go dość często, głównie w trakcie spania w drapaku, kosztowania jedzonka czy zabawy z innymi kotkami. O ile ludzi boi się panicznie i każdy kontakt z człowiekiem jest dla niego niemalże walką o przetrwanie to z innymi kotami dogaduje się świetnie, co ciekawe woli przebywać w środku kociarni niż na wolierze.
Zaczął już korzystać z kuwety, chociaż była ona dla niego zupełną nowością i na początku załatwiał się wszędzie tylko nie do niej.
Oprócz kastracji ma już za sobą wszelkie szczepienia, odrobaczenie i czipowanie. Właściwie jest gotowy do adopcji, tylko kto da mu szansę?